piątek, 23 grudnia 2011

Makijaż inspirowany...zapachem / butelką perfum



...wcale nie zapachem cynamonu (który uwielbiam), piernika (właśnie piecze się miodownik piernikowy, mniam), ani żadnym wszystkim znanym aromatem Świąt. 

Zrobiłam dziś makijaż inspirowany moim ulubionymi perfumami (no dobra, egzekwo z Angelem) (a raczej kolorami butelki) , który będzie towarzyszyć mi przez całe święta. Uwielbiam ten zapach i zawsze znajdzie miejsce na mojej szafce perfumiarce.
Mowa o Hypnotic Poison od Diora 


A Wy czym będziecie pachnieć podczas Świąt ? :) 




Kosmetyki:
Baza Hean,
Paletka do brwi Catrice,
Cienie Inglot, Sleek
Złoty pyłek MySecret
Eyeliner MySecret
Tusz Gosh


PS. Nie, nie zrobię tego makijażu na Wigilię ;)










_______________________________________


TAG Kosmetyczne postanowienia noworoczne
Zostałam zaproszona do zabawy przez Paulinę z kosmetycznealterego, dziękuję :)







1. Doprowadzę w końcu moją prawą brew do porządku, będę smarować ją czym się tylko da - olejem rycynowym, innymi specyfikami.
2. Przestanę farbować włosy farbami chemicznymi i będę używać tylko naturalnej henny (już mi się to udaje - od 3 miesięcy nie farbowałam).
3. Polubię się w końcu z balsamem i masłem do ciała.
4. Przestanę kupować cienie, mam już chyba wszystkie kolory i przerażająco dużą ilość.
5. Zacznę rozglądać się za kremem przeciwzmarszczkowym 20+, lepiej zapobiegać... 

Nie taguję nikogo, bo większość dziewczyn już odpowiedziała na ten tag, a teraz jestem taka zabiegana przez przygotowania przedświąteczne, że nie mam kompletnie czasu szukać po blogach :)


Życzę wszystkim spokojnych, wesołych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w ciepłej atmosferze. Życzę Wam pożegnania wszystkich smutków, zmartwień i pozytywnego nastawienia na nadchodzący Nowy Rok - nieważne, czy 2011 był dla Was szczęśliwy, czy nie, niech ten nadchodzący będzie duuużo lepszy.


Życzę Wam...dużo dobrego !



wtorek, 20 grudnia 2011

Granatowo - srebrny makijaż

Dziś z nudów zmalowałam coś takiego :)  Myślę, że to raczej propozycja sylwestrowa lub imprezowa.  
W rzeczywistości był jeszcze bardziej błyszczący - połowa powieki była lśniąca jak tafla. Szkoda, że nie udało mi się uchwycić tego na zdjęciach, wyglądało to na prawdę fajnie. Była też mocno granatowa krecha, która jest ledwo co widoczna. A, i srebrny pyłek na rzęsach, który nie za bardzo widać i rzęsy wyglądają jak sklejuchy. Chyba się zbuntuję i obrażę już całkiem na szarówę za oknem i przystopuję z makijażami, bo to niezwykle wkurzające, kiedy makijaż wychodzi tak, jakbym chciała, a na zdjęciach klapa. Wrrrr...

Kosmetyki:
- paletka Sleek BadGirl (ulubiona sleekowa)
- srebrny pyłek z MySecret
- czarna kredka Essence LL



poniedziałek, 19 grudnia 2011

Makijaż z podwójną kreską

Na początek ponarzekam. Od kilku dni próbuję zrobić w miarę przyzwoite zdjęcia, ale przy tym okropnym świetle (a raczej jego braku) mi to kompletnie nie wychodzi. Poza tym na uczelni zajęcia mam zazwyczaj w takich godzinach, że kiedy wracam do domu jest już po 14 (albo później) i nie mam szans na zdjęcia. Poza tym ostatnio narzekam na brak czasu. Mam nadzieję odpocząć trochę na świętach.

Dzisiaj akurat mam dużo czasu, więc wykombinowałam taki właśnie makijaż ;) Zaczęłam kompletnie bez pomysłu, zmieniałam go sto razy, aż w końcu wyszło mi coś takiego.
Ostatnio coś mi łzawią oczy, więc po kilku minutach od wykonania, makijaż poszedł się...no, już go w połowie nie było.

Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie bawiłam się z taką kreską, o taki spontan.

Kosmetyki:
Cienie Inglot
Cienie Sleek z paletki OSS
Cienie do brwi Catrice
Kredka Essence z limitowany 'Crazy about color'
Eyeliner MySecret
Tusz Essence, I love


piątek, 9 grudnia 2011

Revlon Colorstay 180/300


Podkładów miałam już wiele. Jednak w każdym mi czegoś brakowało - nieodpowiednie krycie, brzydki efekt, smugi, brak idealnych dla mnie kolorów. Przed kupnem Revlon Colorstay długo się wzbraniałam, sama nie wiem czemu. Może zniechęciła mnie próbka z Douglasa, Pani dobrała mi idealny, ah idealny odcień, przy którym po nałożeniu wyglądałam jak świnka
(a mówiłam: szukam żóltego!). Pewnie swoje zrobił też fakt, że wówczas było lato, ja miałam cerę w kiepskim stanie (trądzik) i ilość potrzebna do dobrego krycia tworzyła sztuczny efekt. W końcu naszła mnie chwilowa mania wydawania pieniędzy na różne kosmetyki (też tak macie?) i postanowiłam kupić ten podkład, oczywiście do skóry tłustej i mieszanej. Kilka dni zastanawiałam się jaki odcień powinnam wybrać. 180 wydawał mi się za jasny (chociaż nie miałam próbki, bo oczywiście w Douglasie testery puste) i znalazłam opinie, że w żółte tony zaraz po 180 wpada 300, który jest dość jasny, mimo wysokiej numeracji. Przeszukałam cały internet w poszukiwaniu porównaniu tych dwóch odcieni i...i nic, jedyne co mi się udało znaleźć to swatche w kiepskim świetle.

Stąd ten post - może komuś pomoże w wyborze odcienia.




Najpierw zamówiłam w ciemno numer 300. Na początku wydawał mi się super, ale była już godzina 15 i dość kiepskie światło, nie mogłam dokładnie ocenić odcienia. No właśnie. Na następny dzień rozpoczęłam testy w świetle dziennym. Niestety, podkład okazał się trochę trochę za ciemny i zbyt pomarańczowy. Myślę, że będzie dla mnie świetny w okresie wiosny, kiedy już zdążę trochę się opalić. Super by mi pasował też późną jesienią. Mam wrażenie, że ta początkowa pomarańczowa barwa po chwili się wtopiła w skórę i kolor uległ nieco zmianie. No, ale wciąż jest za ciemny. 




Nie pozostało mi nic innego jak zakupić 180. Ten  z kolei jest troszeczkę za jasny, za to bardzo podoba mi się odcień, taki ziemisty. Gdyby był ciut bardziej żółty i nie ciemniejszy, byłby chyba moim ideałem kolorystycznym. Nie pozostało mi nic innego, jak mieszanie ich. Stosuję proporcję 3(180):1(300) i jest super. 
Zaznaczam, że nie jest dużo jaśniejszy od 300, wrażenie wg mnie potęguje lekki odcień pomarańczy tego drugiego. Moim głównym zamiarem nie jest tutaj pisanie recenzji tego podkładu, bo tych znajdziecie na prawdę masę. Chciałam pokazać kolory dla tych, którzy mają dylemat przy wyborze. Jednak muszę zamieścić kilka zdań podsumowania, bo podkład na prawdę jest bardzo dobry. 


  • Fajnie matuje, nie świecę się po nim za bardzo. Chociaż i tak zawsze nakładam na niego puder sypki.
  • Nie podkreśla suchych skórek, nie wysusza, a o to się najbardziej bałam (mam teraz podrażnioną skórę, zażywam retinoidy doustne).
  •  Rozprowadza się świetnie, bez żadnych smug, wystarczy mała ilość do pokrycia całej twarzy (przy pomocy pędzla w moim przypadku). Nie ściera się z twarzy. 
  • Wg mnie jest idealny na zimę, jak na razie spełnia w 100% moje wymagania co do podkładu na tę porę roku. W lecie pewnie poszukam czegoś lżejszego, chociaż nie wykluczone, że będę używać w malutkiej ilości, albo mieszanego z kremem.
  • Nie zapycha! A uwierzcie, mam z tym duży problem.
  • Zapach intensywny, ale mnie jakoś szczególnie nie drażni.
  • Niesamowicie irytuje mnie brak pompki, zwłaszcza, że muszę mieszać ze sobą dwa odcienie. Wiem, że  pasuje do niego pompka z innych kosmetyków (np. serum na końcówki z Avonu), ale ja jestem ogromną estetką i muszę mieć wszystko pięknie ładnie. Musiałabym znaleźć zgrabną, czarną pompkę i dopiero wtedy byłabym zadowolona ;)
  • Duży wybór kolorów, za to duży plus. Chociaż idealnego dla mnie oczywiście nie ma ;)

Revlon Colorstay jest jak na razie moim ulubionym podkładem :)

Porównanie z innymi podkladami

PS. Ingird już u mamy, a Kobo w koszu - był okropny!



środa, 7 grudnia 2011

Inglot, AMC Bronzing Multicolour Powder


W poniedziałek wieczorem Mikołaj (Tatuś:) )  przyniósł mi jedną z rzeczy na mojej liście 'Do kupienia jak najszybciej'. Już od dłuższego czasu krążyłam wokół tego bronzera, ale jakoś nie mogłam go kupić - a to nie mogę się zdecydować na kolor, innym razem zdecydowałam, że poczytam wcześniej opinie... I kiedy już byłam prawie zdecydowana na zakup, dostałam go :) Mowa oczywiście o Bronzującym pasiaku z Inglota.
Posiadam numer 78.

Użyłam już dwa razy na wyjście i bieganie po mieście, więc mogę coś o nim powiedzieć.

Bardzo podoba mi się umieszczenie w jednym bronzerze kilku (tutaj 5) odcieni. Możemy używać zarówno tych jaśniejszych do bardzo delikatnego podkreślenia kości policzkowych, jak i odcieni ciemniejszych dla uzyskania intensywniejszego efektu (to lubię). Mieszanka wszystkich kolorów wygląda świetnie, jest idealna dla odcienia mojej cery.Puder nie jest matowy. Daje raczej satynowy efekt. Ma w sobie delikatne, złote drobinki, jednak nie są one w żadnych stopniu nachalne czy brokatowe. Są bardzo subtelne. Zawsze wolałam bronzery matowe i obawiałam się trochę tego wykończenia, ale niepotrzebnie - efekt jest super. Powiedziałabym, że to połączenie bronzera 
i rozświetlacza, takie 2w1.

Kolory od najjaśniejszego:


Tutaj zmieszane wszystkie odcienie:                
Jak widzicie, mamy tutaj zarówno jaśniutki odcień, który mógłby służyć za delikatny rozświetlacz, jak i brązy o różnej intensywności. Udało mi się uchwycić także te maleńkie drobinki. Puder nie jest twardy, wystarczy delikatne przejechanie po nim pędzlem, aby uzyskać odpowiedni kolor. Nie zostawia żadnych plam, łatwo go dobrze rozetrzeć na skórze. Mam wrażenie, że będzie bardzo wydajny. Co do trwałości - użyłam go dopiero dwa razy, jednak trzymał się nienaruszony przez kilka godzin, do momentu demakijażu. Zaznaczam tutaj jednak, że na mojej twarzy każdy bronzer jaki miałam zachowuje się jak przyklejony ;)

Jak na razie nie widzę żadnych wad, co więcej - jest rewelacyjny. Polecam!
Cena: ok 40zł

Ogłoszenie
Jak już wielokrotnie pisałam, w cieniach Inglota bardzo nie lubię formuły double sp. Oprócz tego nie pasuje mi "amc" (natomiast amc shine uwielbiam) i postanowiłam pozbyć się wszystkich cieni w tych formułach (z wyjątkiem 65 amc). Na pierwszy ogień idzie paletka w intensywnych kolorach. Bo:
1. Jak wyżej - nie lubię cieni w tych formułach, nie trzymają się mojej powieki.
2. Kolory są dla mnie za intensywne - nie pasują kompletnie do mojej urody, źle się w nich czuję. Dlatego też myślę nad pozbyciem się paletki Sleeka Curacao...

Więc:
Wymienię się za inne cienie Inglota (w innych formułach!) lub sprzedam.
Jeśli ktoś jest chętny to proszę o kontakt: kinga-make-up@wp.pl

A tak prezentuje się paletka:


  • Inglot AMC 60:


  • Inglot AMC 84:



  • Inglot Double Sp. 493:

  • Inglot Double Sp. 490:


  • Inglot AMC 100:




wtorek, 6 grudnia 2011

Inglotowa zdobycz


Ostatnio, podczas zakupów mikołajkowych całkiem przypadkiem weszłam do Inglota. I miałam nic nie kupować, przysięgam ;) I oczywiście, kiedy chcę trochę pooszczędzać to muszą mi się rzucić w oczy paskowe paletki... Było ich około 5,6, w różnych kombinacjach kolorystycznych. Ładna, czarna paletka z ośmioma paseczkami i lusterkiem za 45zł. Już miałam kupić ze 2 albo 3, bo akurat było dużo moich ulubionych zestawień kolorystycznych - beże, fiolety, róże. Ale...zrobiłam chłodną kalkulację i okazało się, że prawdopodobnie dużo z tych cieni paseczkowych mam już w domu w formie wkładów. Nie byłam pewna, bo na paletce nie ma numerków cieni, ale te kolory wydawały mi się bardzo znajome. Wzięłam tylko jedną (która i tak ma kilka odcieni, które posiadam!). Jestem z siebie dumna ;) Prawda, że piękna ?


Ze wszystkich zdjęć kolory najlepiej (wręcz bardzo dokładnie) oddają swatche na skórze.


Tutaj kolory trochę przekłamane:




I swatche w takiej samej kolejności jak wyżej:


1. Matowy, bardzo jasny cień. Biały przełamany odrobiną kremowego. Napigmentowany jest rewelacyjnie super wygląda przy ciemniejszych makijażach pod łuk brwiowy lub na całą powiekę + krecha eyelinerem. Już go pokochałam. Matte 351

2. Mam go w formie wkładu i nie lubię za bardzo (tak jak wszystkich w tej formule...). Chociaż kolor ładny, beżyk z drobinkami. Double sp. 456

3. Ten kolor również już posiadam w swoich zbiorach. Wkładu w mojej paletce zużyłam już połowę, więc paseczek się przyda :) Jeden z moich ulubionych cieni. Cudny, perłowy beż. Pearl 402

4. Perłowe stare złoto. Przepiękny. Pigmentacja zachwyca. Już sobie wyobrażam makijaże z nim w roli głównej, mmm. Myślę, że będzie idealny w okresie świątecznym. Pearl 406

5. Rudopomarańczowy, ze złotym przebłyskiem. Perłowy. Zachwyca! Pearl 405

6. Ten kolor także mam w postaci wkładu. Ciemny, czekoladowy intensywny brąz ze złotymi drobinkami. Fajna pigmentacja. Double sp. 457

7. Ten kolor zachwycił mnie najbardziej z całej paletki. Jest niesamowity! Mieszanka ciemnego fioletu z brązem. Cieplutki odcień. Oczywiście moja ulubiona formuła pearl. Muszę go koniecznie znaleźć w formie wkładu. Tak mi się podoba, że paseczek pewnie szybko zużyję. Pearl 423

8. W paletce wygląda jak intensywna brzoskwinia, w rzeczywistości jest jaśniejszy. Wydaje mi się idealny jako rozświetlacz (po roztarciu daje cudną poświatę). Bardzo ładny. Pearl 393

I taki makijaż na szybko, przy użyciu cieni tylko z tej paletki. Przy takiej pogodzie zdjęcia robi się okropnie, wrrr.




                                                                                                               

czwartek, 1 grudnia 2011

Matowy dymek

Dziś tak na szybko.
Pokażę Wam mój błyskawiczny, bez zbędnego bawienia się w super cieniowania makijaż (uwaga, uwaga!) dzienny. Uwielbiam malować się mocno w ciągu dnia, lubię podkreślać moje oczy (które uważam za ładne). W delikatnym makijażu czuję się najzwyczajniej źle. No, chyba, że cielisty cień i gruba czarna krecha eyelinerem - to może być.

A teraz lecę na zakupy mikołajkowe :) Uwielbiam!

PS. Dziś nie chodzi mi o pokazanie makijażu, bo jest zwykły. Chciałam Wam pokazać mój makijażowy styl ;)
Lubicie mocne makijaże w ciągu dnia?