niedziela, 27 listopada 2011

Kolejny fioletowy

Znów makijaż w moim ukochanym kolorze fioletowym, tym razem jednak z dodatkiem nowego nabytku - cienia inglotowego 452 w cudownym buraczkowym kolorze (stał się jednym z moich ulubieńców).

Kosmetyki:
Cienie Inglot: 440 pearl, 146 amc shine, 446 pearl, 452 pearl, 65 amc
Paletka do brwi Catrice
Eyeliner żelowy Inglot
Tusz MySecret

W dalszym ciągu uwielbiam eyeliner w żelu z Inglota, jednak ciągle szukam idealnego pędzelka do niego.
Planuję zakupić zestaw 16 pędzli Lancrone (tych profesjonalnych, z numerami na rączkach) - miałyście z nimi styczność?



                                                                                                    

piątek, 25 listopada 2011

Makijaż sylwestrowy - złoto + czerń



Sylwester już za nieco ponad miesiąc, więc pokażę Wam moją pierwszą propozycję. Myślę, że będzie pasował do każdego koloru tęczówki. Wydawało mi się, że przy moich brązowych oczach będzie wyglądał źle, ale zmieniłam zdanie i podoba mi się. 

Cienie:
Inglot: 111 amc shine, 65 amc
Sleek: Moss z paletki Au Naturel
MySecret - Złoty i czarny pyłek StarDust (wkrótce recenzja)

+eyeliner Inglot, paletka do brwi Catrice, kredka i tusz Essence


Jest to makijaż baardzo błyszczący, nie udało mi się jednak tej cechy uchwycić dobrze na zdjęciach (złe światło).

Całokształt makijażu najlepiej oddaje zdjęcie pierwsze (lewy, górny róg) - 
wewnętrzny kącik do połowy powieki był mocno błyszczącą, złotą taflą :)








Lubicie złoto w makijażu ? :)
                                                                                                               

czwartek, 24 listopada 2011

Tanie cienie Butterfly



Wczoraj, podczas większych porządków znalazłam na dnie szafki cienie Butterfly firmy Verona. Kupiłam je dawno temu za ok 8zł, w czasach, kiedy nie posiadałam jeszcze mojej kolekcji Inglota i rzadko wykonywałam makijaż cieniami, a jeśli już to tymi tańszymi. Do tego czasu mam gdzieś schowane różne pojedyncze Butterfy, Pierre Rene, MySecret, z których najzwyczajniej w świecie już nie korzystam :) Część porozdawałam koleżankom, a reszty jakoś nie wyrzucam. Ta paletka miała wylądować w koszu. Myślę sobie: mam całą paletkę fioletów z Inglota, po co mi coś takiego. Ale...stwierdziłam, że ja przetestuję, bo kolory cieni są na prawdę fajne.

Mamy tutaj cienie białe wpadające w róż lub błękit, fiolet wpadający w granat oraz w złoto. Właśnie te fioletowe kolory ze złotą poświatą mnie urzekły. Ciekawy jest także ten pierwszy na zdjęciu, który w opakowaniu wygląda jak czysta biel, ale w rzeczywistości ma perłowo-różową poświatę. Nie udało mi się jej niestety uchwycić :( Brakuje mi tutaj ciemnego cienia do podkreślania załamania.
Pigmentacja taka oo, bez rewelacji. Myślę, że bez bazy się nie obejdzie. Tutaj swatche na bazie Hean:


   Widzicie jaki fajny jest ten 6 od lewej ? Szalenie mi się podoba, muszę poszukać czegoś takiego w Inglocie, choć nie wiem czy mi się to uda, bo gdyby taki istniał, to już dawno rzuciłby mi się w oczy. 
   Nakłada się je średnio. Robią trochę prześwity, więc trzeba nałożyć ze dwie, trzy warstwy. Konsystencja jest dziwna. Myślałam, że po makijażu oka będę miała cały policzek fioletowy, bo podczas nakładania cienie się osypują. Jednak w miarę było czysto, jakby cienie nie przyklejały się do policzka. Możliwe, że ta dziwność jest spowodowana pewnie przeterminowaniem cieni, bo jak już wspomniałam mam je dość długo. Z drugiej strony pamiętam, że zaraz po zakupie, jako cieniowy laik też nie zachwyciłam się nimi, dlatego wylądowały gdzieś na dnie nieużywanej szafki.
   Nie mam pojęcia jak z trwałością, bo od razu po zrobieniu zdjęć zmyłam je z oka. I nie sądzę, że wypróbuję, bo na wyjście wolę pomalować się Inglotami czy Sleekami, żeby mieć pewność, że za jakiś czas cienie nie znikną z powieki. Jednak na razie paletki nie wyrzucam, chyba właściwie z powodu tego jednego koloru, który bardzo mi się podoba.

    Ode mnie mają ocenę 5/10. Cóż, jestem za bardzo rozpieszczona przez Inglota ;) Polecam je dziewczynom, które dopiero zaczynają z makijażem oka.
(ale ocena jakość do ceny to śmiało 8/10)
PS. Oczywiście gdybym przetestowała trwałość na oku to ocena mogłaby się zmienić na plus lub minus. Ale...nie czuję takiej potrzeby. Po prostu ;)

Tutaj makijaż wykonany tymi cieniami. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym w załamanie nie dodała czerni. Tak jak pisałam, w paletce nie ma niestety ciemnego koloru do tego celu.




środa, 23 listopada 2011

Fioletowy makijaż

Obok mojego ukochanego smokey eyes najbardziej lubię fioletowe makijaże. Eksperymentowałam już chyba ze wszystkimi kolorami, ale wydaje mi się, że to właśnie różne odcienie fioletu - od buraczków, po ciemne śliwki, podkreślają moją tęczówkę, a nawet komponują się z moim typem urody. Uwielbiam ten kolor, nie tylko w makijażu, ale na ubraniach, a nawet w pokoju (moje nowe ściany są fioletowo-buraczkowe, mmm).
Mam już całą dziesiątkę róży i fioletów z Inglota, ale ciągle mi mało i mało... ;)

Użyte kosmetyki: cienie Inglot, eyeliner Wibo, tusz Maybelline, paletka do brwi Catrice.

PS. Czy któraś z Was lubi cienie w wyrazistych, intensywnych kolorach? Mam na wymianę różowy, czerwony, żółty i pomarańczowy. W razie czego zrobię posta ze szczegółami. 


czwartek, 10 listopada 2011

Paleta brązów z Inglota

 Z komentarzy pod ostatnim postem na temat mojej kolekcji Inglotowej wywnioskowałam, że najbardziej podoba się Wam paleta brązów. Nic dziwnego, są to cienie bardzo uniwersalne i można nimi wyczarować makijaż zarówno dzienny, jak i mocniejszy, wieczorowy.



Dzisiaj obiecana recenzja i swatche. 
(O ile zdjęcia poszczególnych cieni niekiedy nie oddają w 100% ich koloru, to zdjęcia na palcu pokazują bardzo rzeczywiste odcienie i raczej nimi się kierujcie.)

Jak widzicie ubytek jest już spory. Jest to jeden z najczęściej używanych przeze mnie cieni. Matowy nudziak w kolorze jaśniejszym od odcienia moich powiek, dzięki czemu bardzo fajnie wygląda solo. Czasami nakładam go samego na powiekę, świetnie wygląda z grubą czarną kreską. Najczęściej jednak używany przeze mnie do rozcierania innych cieni i pod łuk brwiowy. Pigmentacja super. Niezastąpiony, uwielbiam. 

Cielisty z mnóstwem iskrzących drobinek, głównie złotych. Bardzo ładny. Mimo mojej małej niechęci do formuły double sp. jestem z niego dość zadowolona, fajnie wygląda sam na powiece. Drobinki są widoczne, ale z perspektywy drugiej osoby (oraz lusterka) nienachalne. Jednak nie jest to mój ulubieniec...

Śliczna perłowa oliwka z lekkim złotym przebłyskiem. Rewelacyjnie napigmentowana, jak wszystkie inglotowskie perły. Idealna na jesień. Fajnie wygląda ze złotem lub brązem.

Kupiłam go całkiem niedawno, a już zdążyłam pokochać :) Metaliczne jasne złoto. Sprawdza się świetnie właściwie w każdym położeniu - na całą powiekę, w wewnętrznym kąciku, na dolnej linii rzęs, a także jako rozświetlacz pod łuk brwiowy w mocniejszych brązowych makijażach (ale w minimalnej ilości!). Pigmentacja super. Uwielbiam formułę amc shine. Jeden z must have.

Matowy cień w kolorze jasno kakowym. Bardzo ładny odcień. Używam głównie na całą powiekę, w załamanie jest dla mnie za jasny (może dlatego, że preferuję mocniejsze makijaże). Pigmentacja na palcu super, na powiecej (przynajmniej mojej) już troszeczkę gorsza. Jednak polecam go, ze względu na ładny kolor. Fajnie nadaje się do rozcierania mocniejszych brązów.

Bardzo, bardzo ciekawy i niespotykany kolor. Jak dla mnie cudowny. Metaliczny efekt, jak zawsze przy formule amc shine, która jest dla mnie niezwykle ciekawa, bo zauważyłam, że: cienie te składają się z takiej właśnie metalicznej bazy i metal-błyszczącej poświaty. W przypadku cienia 111 obie te warstwy były złote. Tutaj natomiast warstwa bazowa jest taka kakaowa w kierunku starego złota, z jakimś łososiowym przebłyskiem, a poświata jest złota. Pogmatwany trochę ten mój opis, ale lepiej nie mogłam tego wytłumaczyć ;) Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. Koniecznie zwróćcie na niego uwagę, jest boski! Na całej powiece wygląda rewelacyjnie.


A tutaj zdecydowany faworyt z tej palety i jeden z ulubionych cieni jakie miałam. Cudowny, perłowy beż. Niezastąpiony. Super wygląda na całej powiece, w załamaniu. Często używam go do makijażu, który kiedyś pokazywała jedna z youtubowiczek (chyba Brunette'sHeart?) - na całej powiece od (wew. kącika) biel + czerń (od zew. kącika) + beż w załamanie. Rewelacja ! Może niedługo pokażę Wam ten makijaż :)

Rewelacyjny brązowo-rudy metaliczny cień. Na powiece wygląda świetnie, pigmentacja oczywiście super. Dobrze się rozciera, fajny w załamanie, do podkreślenia dolnej linii rzęs. Polecam.

Kolor bardzo ładny - ciemny, czekoladowy intensywny brąz ze złotymi i (jak na moje oko) pewną ilością srebrnych drobinek. Używam głównie w załamanie, lub na powiece w zewnętrznym kąciku. Muszę się trochę namachać, żeby uzyskać pożądany przeze mnie efekt (tzn. aby był tak widoczny jak np. na palcu), ale to w końcu doble sp., z którymi mam problemy ;) Gdyby był w formule amc shine na pewno bym go wręcz uwielbiała. A w tym przypadku fajny, ale bez rewelacji.

Zimny, ziemisty, matowy brąz. Kupiłam aby używać, zgodnie z przeznaczeniem, do brwi. Jednak w tej roli sprawdził się średnio. Kolor nie był odpowiednio mocny, tworzył prześwity, nie utrzymywał się tak długo jak bym chciała. Kiedy kupiłam paletkę do brwi Catrice, ten oto gość zaczął być przeze mnie używany do makijażu oka, głównie w załamaniu. Jednak tutaj tej sprawdził mi się średnio. Jest jakiś twardawy, tępy. Jeśli nałożę go w większej ilości i trochę się namacham to osiągam fajny efekt. No, ale muszę trochę czasu na to poświęcić. Tak więc - średniak.

A to moja ostatnia zdobycz. Nie mogę jeszcze o nim dużo powiedzieć, bo jeszcze nie używałam. Fajny kolor, myślę, że będzie dobrze wyglądał na całej powiece.

____________________________________________________________________________________






I na koniec chciałam Wam pokazać lakier, który ostatnio podbił moje serce: Eveline, Colour Instant, nr 495 Kakaowy kolor z małą domieszką brudnego różu. Tutaj zdjęcie przy oknie, gdzie widać ten wspomniany róż. W sztucznym świetle wygląda bardziej kakaowo. Niestety, o samym lakierze nie mogę dużo powiedzieć, bo dopiero 2 dni temu znalazłam go u mamy, która ma go od dłuższego czasu i zdążył trochę zgęstnieć. Mam go dziś drugi dzień na paznokciach, jak na razie jest super. Mam zamiar kupić nówkę sztukę, wtedy będę wiedziała o nim coś więcej.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Inglotowe zbiory

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać moją kolekcję Inglota. Są to oczywiście głównie cienie i jeden eyeliner. O dziwo na nic więcej z tej firmy jeszcze się nie skusiłam, chociaż mam ochotę na jakiś bronzer. Pewnie niedługo się skuszę ;)

Eyeliner
Kreskę eyelinerem maluję codziennie, jest to najważniejszy punkt makijażu mojego oka. Od pewnego czasu testowałam różne eyelinery, wciąż poszukując idealnego. Kilka dni temu w końcu postanowiłam zakupić "Konturówkę w żelu" z Inglota, kolor matowa czerń nr 77. Zastanawiałam się nad nim od na prawdę długiego czasu, ale opinie na jego temat, które czytałam, były tak podzielone, że nie byłam przekonana.

Opakowanie jest ładne, zgrabne. Wiele osób narzeka na zbyt dużą pojemność. Dla mnie (jeśli chodzi o kolor czarny) to nie jest problemem, bo tego typu produktów używam baaardzo często. Z drugiej jednak strony chciałabym też wypróbować inne kolory, ale pewnie ich nie kupię, bo w tym właśnie momencie wadą jest za duże opakowanie w cenie 32zł. I tu faktycznie, wolałabym połowę z tego za cenę adekwatnie niższą.

Konsystencja jest świetna, kremowo-żelowa, kreskę maluje się świetnie. Ja nie zauważyłam na razie żadnej wady, a czytałam wiele zarzutów wobec tego produktu. Najczęściej pojawiającymi się są: tempa konsystencja i szybkie zasychanie (zarówno na oku, jak i w słoiczku). Faktycznie, narysowanej kreski raczej nie da się rozetrzeć, co dla mnie osobiście nie jest wadą, bo wolę ostre i zdecydowane linie. Na zasychanie w opakowaniu jestem psychicznie gotowa i w pełni uświadomiona ;) Zaopatrzę się w Duraline i (z tego co czytałam) eyeliner będzie jak nowy. Czy tak faktycznie się stanie? Na pewno dam znać.


Nakładam go pędzelkiem z Manhattanu, który w końcu dorwałam (2,99zł, wow!) i sprawdza się w tej roli świetnie.

Eyelinerowi z Inglota mogę śmiało dać ocenę 10/10 za genialną mocną czerń, trwałość, konsystencję
I obym z czasem nie zmieniła zdania, bo chyba znalazłam mój ideał :)


Cienie
Cienie z Inglota są moją wielką miłością. Podczas zakupów zawsze zahaczę o Inglota i wybiorę sobie któryś wkład. Niedługo będzie moja rocznica inglotomanii ! ;) Pierwszy wkład kupiłam dokładnie 31 grudnia i był to 65amc, idealny na sylwestra. I później to się dopiero zaczęło...


Na początku cienie trzymałam w paletkach pro5 i pro3 i wszystko byłoby ok, gdybym nie natknęła się kiedyś na paletę magnetyczną. Tak mi się spodobała, że zamarzyło mi się wszystkie wkłady, które posiadam, mieć poukładane kolorami w takich właśnie ładnych paletach. I w końcu się doczekałam - w czwartek zakupiłam ostatnią paletę magnetyczną, która była mi potrzebna i z wielką radością przetransportowałam do niej wkłady.

Jak widać na zdjęciu, posiadam obecnie trzy takie palety - jedna z różami i fioletami, druga z beżami i brązami, a trzecia ze srebrami i niebieskościami.

O samych cieniach nie będę Wam pisać, bo robiłam to już kilka razy przy okazji ich swatchowania.
Na moim blogu możecie znaleźć post dotyczący:


Do zrecenzowania została mi paleta z brązami, spodziewajcie się w najbliższym czasie.


Bardzo ją lubię. Uważam, że takie kolory (głównie fiolety) bardzo fajnie pasują do moich brązowych oczu. Od czasu recenzji, do której wcześniej podałam linka, trafił tutaj koralowy cień (prawy górny róg).

Używam oczywiście do dziennego makijażu, a także do mocnego makijażu wieczorowego z brązach. Jak widzicie matowy nudziak 353 już sięga dna ;) Recenzja wkrótce.




Niezastąpiona na imprezy do ukochanego smokey eyes. Niebieskich bardzo rzadko używam, za to srebra kocham i używam namiętnie.


I na koniec do kolekcji zdobycze z ostatniej wymiany wizażowej:


Moja ocena ogólne dla cieni z Inglota to 9/10. 
Byłoby 10, gdyby nie cienie w formule double sp., które kompletnie mi nie pasują i nie mogę się do nich przekonać... A mam ich kilka (około 10). Kombinowałam na wszystkie sposoby i skurczybyki nie chcą się trzymać mojej powieki, słabo do niej przylegają, wyglądają na słabo napigmentowane, trzeba ich dużo nałożyć, by uzyskać fajny efekt.
Czy wy dziewczyny też macie z nimi takie problemy?

Ale, ale...cieniom w formuje PEARL dałabym śmiało 11/10 ! ;) 
REWELACYJNE, moje ulubione, żaden mnie ani trochę nie zawiódł. Zasługują na miano moich KWC.

wtorek, 1 listopada 2011

Znowu ulubione szarości

Dzisiaj chcę Wam pokazać pewien mój makijaż. Na moim blogu już dwukrotnie pojawiło się smokey eyes, ale ten jest dla mnie techniczną nowością - wykonany całkiem inaczej, niż zawsze się maluję.

Jak Wam się podoba takie rozświetlenie środka powieki ?

Kosmetyki: ukochana paletka do smokey Inglota, tusz MA Essence, eyeliner MySecret.

PS. W dalszym ciągu szukam idealnego eyelinera, najlepiej mega smoliście czarnego. Któraś z Was doradziła mi żelowy eyeliner Maybelline i mam na niego mega chętkę, ale nigdzie nie można go dostać, nawet na allegro, wrrr.