Na początek pokazuję makijaż, który wczoraj z nudów zmalowałam ;)
Dwa tygodnie temu z myślą o makijażu na wesele, które się właśnie wybierałam spontanicznie kupiłam koralowo - czerwony cień z Inglota. Nadszedł dzień wesela a ja...szalenie bałam się tego cienia, że wyjdzie zły kształt, zrobię coś nie tak (nigdy nie miałam do czynienia z tak jaskrawym cieniem), a jak wiadomo makijaż w takich kolorach trudno skorygować. Stwierdziłam, że na dwie godziny przed wyjściem z domu na taką imprezę (zostały jeszcze włosy do zrobienia) będzie zbyt ryzykownym eksperymentowanie z czerwieniami. Oczywiście postawiłam na mój ulubiony klasyczny smokey.
Dopiero wczoraj odważyłam się zrobić makijaż z udziałem Inglota 100amc (oczywiście właśnie dziabnęłam go szpilką wyjmując z paletki, żeby sprawdzić numer).
Oto efekty:
ֹ˚ο W roli głównej ο˚ֹ
Baza ArtDeco
Inglot 100amc i 356matte (+ odrobina czarnego)
Tusz Maybelline Great Lash
Eyeliner MySecret
Pięknie. Muszę dodać Twój blog do blogrolla aby inni też Ciebie odnaleźli :)
OdpowiedzUsuńPs. i nagłówek bardzo fajny :)
Jakie cudo z udziałem mojej kochanej inglotowej czerwieni! Ta ciemniejsza plamka w załamaniu to właśnie ta czerń?? Bo 356 to jak rozumiem, ten jasny cień?
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńTaaak, bardzo delikatnie dotknęłam czernią. Tak, 356 to jasny, matowy róż na całą powiekę
sliczny!!swietnie cieniujesz
OdpowiedzUsuń