Dzisiaj chciałabym Wam pokazać moją kolekcję Inglota. Są to oczywiście głównie cienie i jeden eyeliner. O dziwo na nic więcej z tej firmy jeszcze się nie skusiłam, chociaż mam ochotę na jakiś bronzer. Pewnie niedługo się skuszę ;)
Eyeliner
Kreskę eyelinerem maluję codziennie, jest to najważniejszy punkt makijażu mojego oka. Od pewnego czasu testowałam różne eyelinery, wciąż poszukując idealnego. Kilka dni temu w końcu postanowiłam zakupić "Konturówkę w żelu" z Inglota, kolor matowa czerń nr 77. Zastanawiałam się nad nim od na prawdę długiego czasu, ale opinie na jego temat, które czytałam, były tak podzielone, że nie byłam przekonana.
Opakowanie jest ładne, zgrabne. Wiele osób narzeka na zbyt dużą pojemność. Dla mnie (jeśli chodzi o kolor czarny) to nie jest problemem, bo tego typu produktów używam baaardzo często. Z drugiej jednak strony chciałabym też wypróbować inne kolory, ale pewnie ich nie kupię, bo w tym właśnie momencie wadą jest za duże opakowanie w cenie 32zł. I tu faktycznie, wolałabym połowę z tego za cenę adekwatnie niższą.
Konsystencja jest świetna, kremowo-żelowa, kreskę maluje się świetnie. Ja nie zauważyłam na razie żadnej wady, a czytałam wiele zarzutów wobec tego produktu. Najczęściej pojawiającymi się są: tempa konsystencja i szybkie zasychanie (zarówno na oku, jak i w słoiczku). Faktycznie, narysowanej kreski raczej nie da się rozetrzeć, co dla mnie osobiście nie jest wadą, bo wolę ostre i zdecydowane linie. Na zasychanie w opakowaniu jestem psychicznie gotowa i w pełni uświadomiona ;) Zaopatrzę się w Duraline i (z tego co czytałam) eyeliner będzie jak nowy. Czy tak faktycznie się stanie? Na pewno dam znać.
Nakładam go pędzelkiem z Manhattanu, który w końcu dorwałam (2,99zł, wow!) i sprawdza się w tej roli świetnie.
Eyelinerowi z Inglota mogę śmiało dać ocenę 10/10 za genialną mocną czerń, trwałość, konsystencję.
I obym z czasem nie zmieniła zdania, bo chyba znalazłam mój ideał :)
Cienie
Cienie z Inglota są moją wielką miłością. Podczas zakupów zawsze zahaczę o Inglota i wybiorę sobie któryś wkład. Niedługo będzie moja rocznica inglotomanii ! ;) Pierwszy wkład kupiłam dokładnie 31 grudnia i był to 65amc, idealny na sylwestra. I później to się dopiero zaczęło...
Na początku cienie trzymałam w paletkach pro5 i pro3 i wszystko byłoby ok, gdybym nie natknęła się kiedyś na paletę magnetyczną. Tak mi się spodobała, że zamarzyło mi się wszystkie wkłady, które posiadam, mieć poukładane kolorami w takich właśnie ładnych paletach. I w końcu się doczekałam - w czwartek zakupiłam ostatnią paletę magnetyczną, która była mi potrzebna i z wielką radością przetransportowałam do niej wkłady.
Jak widać na zdjęciu, posiadam obecnie trzy takie palety - jedna z różami i fioletami, druga z beżami i brązami, a trzecia ze srebrami i niebieskościami.
O samych cieniach nie będę Wam pisać, bo robiłam to już kilka razy przy okazji ich swatchowania.
Na moim blogu możecie znaleźć post dotyczący:
paletki z cieniami różowymi/fioletowymi -
paletki z szarościami do smokey -
i cieni niebieskich -
Do zrecenzowania została mi paleta z brązami, spodziewajcie się w najbliższym czasie.
Bardzo ją lubię. Uważam, że takie kolory (głównie fiolety) bardzo fajnie pasują do moich brązowych oczu. Od czasu recenzji, do której wcześniej podałam linka, trafił tutaj koralowy cień (prawy górny róg).
Używam oczywiście do dziennego makijażu, a także do mocnego makijażu wieczorowego z brązach. Jak widzicie matowy nudziak 353 już sięga dna ;) Recenzja wkrótce.
Niezastąpiona na imprezy do ukochanego smokey eyes. Niebieskich bardzo rzadko używam, za to srebra kocham i używam namiętnie.
I na koniec do kolekcji zdobycze z ostatniej wymiany wizażowej:
Moja ocena ogólne dla cieni z Inglota to 9/10.
Byłoby 10, gdyby nie cienie w formule double sp., które kompletnie mi nie pasują i nie mogę się do nich przekonać... A mam ich kilka (około 10). Kombinowałam na wszystkie sposoby i skurczybyki nie chcą się trzymać mojej powieki, słabo do niej przylegają, wyglądają na słabo napigmentowane, trzeba ich dużo nałożyć, by uzyskać fajny efekt.
Czy wy dziewczyny też macie z nimi takie problemy?
Ale, ale...cieniom w formuje PEARL dałabym śmiało 11/10 ! ;)
Są REWELACYJNE, moje ulubione, żaden mnie ani trochę nie zawiódł. Zasługują na miano moich KWC.
no no ale kolekcja!!pozazdroscic :))
OdpowiedzUsuńbardzo "smaczne" zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńczekam na recenzję brązów
swietna kolekcja,najbardziej upodobalam sobie ta z brazami:))
OdpowiedzUsuńświetlna kolekcja :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne brązy! sama chciałabym takie mieć :)
OdpowiedzUsuńAż się wstydzę, ale nie mam ani jednego produktu Inglota.
OdpowiedzUsuńfajne i przydatne recenzje :)!
OdpowiedzUsuńrównież lubię cienie inglota :)
OdpowiedzUsuńWowo świetna kolekcja:)
OdpowiedzUsuńu mnie w rozdaniu sa do wygranai cienie inglot ,zapraszam:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja też zawsze na zakupach muszę kupić chociaż jeden mały wkład Inglota...
OdpowiedzUsuńAż się uzbierało ponad 50 :D
Cienie inglota to moja absolutna podstawa każdego makijażu :D
oooo kochana sporo :)
OdpowiedzUsuńCo do eyelinera to duraline jak najbardziej ratuje go kiedy juz zaschnie :) tak robimy w Inglotowskim sklepie :) Pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuń