Z komentarzy pod ostatnim postem na temat mojej kolekcji Inglotowej wywnioskowałam, że najbardziej podoba się Wam paleta brązów. Nic dziwnego, są to cienie bardzo uniwersalne i można nimi wyczarować makijaż zarówno dzienny, jak i mocniejszy, wieczorowy.
Dzisiaj obiecana recenzja i swatche.
(O ile zdjęcia poszczególnych cieni niekiedy nie oddają w 100% ich koloru, to zdjęcia na palcu pokazują bardzo rzeczywiste odcienie i raczej nimi się kierujcie.)
Jak widzicie ubytek jest już spory. Jest to jeden z najczęściej używanych przeze mnie cieni. Matowy nudziak w kolorze jaśniejszym od odcienia moich powiek, dzięki czemu bardzo fajnie wygląda solo. Czasami nakładam go samego na powiekę, świetnie wygląda z grubą czarną kreską. Najczęściej jednak używany przeze mnie do rozcierania innych cieni i pod łuk brwiowy. Pigmentacja super. Niezastąpiony, uwielbiam.
Cielisty z mnóstwem iskrzących drobinek, głównie złotych. Bardzo ładny. Mimo mojej małej niechęci do formuły double sp. jestem z niego dość zadowolona, fajnie wygląda sam na powiece. Drobinki są widoczne, ale z perspektywy drugiej osoby (oraz lusterka) nienachalne. Jednak nie jest to mój ulubieniec...
Śliczna perłowa oliwka z lekkim złotym przebłyskiem. Rewelacyjnie napigmentowana, jak wszystkie inglotowskie perły. Idealna na jesień. Fajnie wygląda ze złotem lub brązem.
Kupiłam go całkiem niedawno, a już zdążyłam pokochać :) Metaliczne jasne złoto. Sprawdza się świetnie właściwie w każdym położeniu - na całą powiekę, w wewnętrznym kąciku, na dolnej linii rzęs, a także jako rozświetlacz pod łuk brwiowy w mocniejszych brązowych makijażach (ale w minimalnej ilości!). Pigmentacja super. Uwielbiam formułę amc shine. Jeden z must have.
Matowy cień w kolorze jasno kakowym. Bardzo ładny odcień. Używam głównie na całą powiekę, w załamanie jest dla mnie za jasny (może dlatego, że preferuję mocniejsze makijaże). Pigmentacja na palcu super, na powiecej (przynajmniej mojej) już troszeczkę gorsza. Jednak polecam go, ze względu na ładny kolor. Fajnie nadaje się do rozcierania mocniejszych brązów.

Bardzo, bardzo ciekawy i niespotykany kolor. Jak dla mnie cudowny. Metaliczny efekt, jak zawsze przy formule amc shine, która jest dla mnie niezwykle ciekawa, bo zauważyłam, że: cienie te składają się z takiej właśnie metalicznej bazy i metal-błyszczącej poświaty. W przypadku cienia 111 obie te warstwy były złote. Tutaj natomiast warstwa bazowa jest taka kakaowa w kierunku starego złota, z jakimś łososiowym przebłyskiem, a poświata jest złota. Pogmatwany trochę ten mój opis, ale lepiej nie mogłam tego wytłumaczyć ;) Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi. Koniecznie zwróćcie na niego uwagę, jest boski! Na całej powiece wygląda rewelacyjnie.

A tutaj zdecydowany faworyt z tej palety i jeden z ulubionych cieni jakie miałam. Cudowny, perłowy beż. Niezastąpiony. Super wygląda na całej powiece, w załamaniu. Często używam go do makijażu, który kiedyś pokazywała jedna z youtubowiczek (chyba Brunette'sHeart?) - na całej powiece od (wew. kącika) biel + czerń (od zew. kącika) + beż w załamanie. Rewelacja ! Może niedługo pokażę Wam ten makijaż :)
Rewelacyjny brązowo-rudy metaliczny cień. Na powiece wygląda świetnie, pigmentacja oczywiście super. Dobrze się rozciera, fajny w załamanie, do podkreślenia dolnej linii rzęs. Polecam.
Kolor bardzo ładny - ciemny, czekoladowy intensywny brąz ze złotymi i (jak na moje oko) pewną ilością srebrnych drobinek. Używam głównie w załamanie, lub na powiece w zewnętrznym kąciku. Muszę się trochę namachać, żeby uzyskać pożądany przeze mnie efekt (tzn. aby był tak widoczny jak np. na palcu), ale to w końcu doble sp., z którymi mam problemy ;) Gdyby był w formule amc shine na pewno bym go wręcz uwielbiała. A w tym przypadku fajny, ale bez rewelacji.

Zimny, ziemisty, matowy brąz. Kupiłam aby używać, zgodnie z przeznaczeniem, do brwi. Jednak w tej roli sprawdził się średnio. Kolor nie był odpowiednio mocny, tworzył prześwity, nie utrzymywał się tak długo jak bym chciała. Kiedy kupiłam paletkę do brwi Catrice, ten oto gość zaczął być przeze mnie używany do makijażu oka, głównie w załamaniu. Jednak tutaj tej sprawdził mi się średnio. Jest jakiś twardawy, tępy. Jeśli nałożę go w większej ilości i trochę się namacham to osiągam fajny efekt. No, ale muszę trochę czasu na to poświęcić. Tak więc - średniak.
A to moja ostatnia zdobycz. Nie mogę jeszcze o nim dużo powiedzieć, bo jeszcze nie używałam. Fajny kolor, myślę, że będzie dobrze wyglądał na całej powiece.
____________________________________________________________________________________
I na koniec chciałam Wam pokazać lakier, który ostatnio podbił moje serce:
Eveline, Colour Instant, nr 495 Kakaowy kolor z małą domieszką brudnego różu. Tutaj zdjęcie przy oknie, gdzie widać ten wspomniany róż. W sztucznym świetle wygląda bardziej kakaowo. Niestety, o samym lakierze nie mogę dużo powiedzieć, bo dopiero 2 dni temu znalazłam go u mamy, która ma go od dłuższego czasu i zdążył trochę zgęstnieć. Mam go dziś drugi dzień na paznokciach, jak na razie jest super. Mam zamiar kupić
nówkę sztukę, wtedy będę wiedziała o nim coś więcej.